#12 bezsensownych ocen ciąg dalszy,sławni bez wykształcenia i czy traktujesz dziecko jak człowieka czy tylko jak ucznia? ^^
Myślisz, że z trudem wyciągasz średnią 2,0 i jesteś gorszy? Że nic w życiu nie osiągniesz? Gówno prawda. Nie jesteś nic gorszym człowiekiem od twych znajomych, co mają 5,0. NIC, rozumiesz? To, że słabo ci idzie ogólnie nauka nie znaczy, że nie możesz osiągnąć wielkiego sukcesu w życiu. Wiesz, ilu wspaniałych ludzi nie skończyło żadnej szkoły wyższej? Oto kilku z nich:
- Steve Jobs, współzałożyciel firmy Apple, miliarder
- James Cameron, który nakręcił takie filmy jak Titanic czy Avatar (podobno nawet był kiedyś woźnym w jakiejś szkole…) 😛
- Bill Gates, współzałożyciel firmy Microsoft, miliarder
- Michael Dell, założyciel firmy Dell, miliarder
- Ingvar Kamprad, założyciel firmy IKEA (w szkole szło mu słabo, był dyslektykiem, w wieku 17 lat założył swoją firmę), miliarder
- Richard Branson, twórca firmy Virgin ( 18 razy wyrzucano go ze szkoły, firmę założył w wieku lat 20)
- Jay-Z (rzucił szkołę dla kariery muzycznej)
- Simon Cowell, milioner, juror w programie Idol (podobno uciekł z liceum w wieku lat 16)
- Robert Gawliński, lider zespołu Wilki, członek Akademii Fonograficznej ZPAV (nie podszedł do matury)
- Agnieszka Chylińska, piosenkarka (zamiast powtarzać III klase liceum, wybrała muzykę)
- Edyta Górniak, piosenkarka ( gdy jej ziomki z klasy pisali maturę, ona …śpiewała na Broadwayu…)
- Andrzej Wajda, znakomity reżyser
- Stefan Żeromski, polski kandydat do literackiej nagrody Nobla w 1924, nazywany ‘sumieniem polskiej literatury’, nigdy nie dostał świadectwa maturalnego. Powodem była ocena niedostateczna z …matematyki
- Karol Dickens– najwybitniejszy pisarz angielski epoki wiktoriańskiej zakończył naukę w szkole w wieku lat dwunastu. Nie mógł do niej dalej uczęszczać, ponieważ jego ojciec trafił do więzienia za długi.
- George Bernard Shaw– słynny dramatopisarz chodził do kilku szkół jako dziecko, ale zrezygnował z nauki jako czternastolatek. Była to jego samodzielna decyzja. Nie cenił sobie edukacji w szkole. Napisał kiedyś, że szkoły (..) to nie miejsca, w których się zdobywa wykształcenie, a więzienia
- George Orwell– czyli Eric Arthur Blair. Wprawdzie studiował w elitarnej szkole angielskiej – Eton, ale nie przykładał się podobno do nauki. Zrezygnował krótko po skończeniu osiemnastu lat
- William Faulkner– jako nastolatek pisał wiersze, ale nie zależało mu na chodzeniu do szkoły. W wieku lat piętnastu zrezygnował z nauki i podjął pracę w banku. Chociaż nie ukończył liceum, udało mu się w wieku lat dwudziestu dwóch dostać na studia na Uniwersytet Mississippi, prawdopodobnie dzięki temu, że pracował tam jego ojciec. Nie ukończył ich jednak – zrezygnował po trzech semestrach
- Jack London– ten amerykański pisarz wiódł bardzo ciekawe życie i pracował w wielu zawodach. Był, na przykład, kłusownikiem łowiącym nielegalnie ostrygi. Szkołę rzucił jako trzynastolatek, był za to zapalonym czytelnikiem i wprost pochłaniał książki
- Mark Twain– jako dwunastolatek rzucił szkołę, ponieważ zmarł jego ojciec i Mark, a właściwie Samuel Clemens, musiał podjąć pracę zarobkową
- Cyprian Kamil Norwid – Po przeprowadzce do Warszawy rozpoczął naukę w drugiej klasie Gimnazjum Praktyczno-Pedagogicznego przy ul. Leszno. Od tej chwili Cyprian kilkakrotnie rzucał szkołę, by potem do niej wrócić. Przez chwilę uczęszczał do Wojewódzkiego Gimnazjum Warszawskiego przy Krakowskim Przedmieściu, po czym powrócił na ul. Leszno – tam dotrwał do piątej klasy i ostatecznie zakończył swoją szkolną przygodę
- G. Wells – legendarny autor literatury science-fiction został wyrzucony ze szkoły w wieku 11 lat, po tym jak jego ojciec, profesjonalny krykiecista, złamał kość udową. Dla młodego Wellsa wiązało się to z koniecznością podjęcia pracy w sklepie z tekstyliami. Jego doświadczenia stały się później inspiracją dla powieści ‘Wehikuł czasu’.
- Keanu Reeves – jeden z najlepiej opłacanych aktorów, wyrzucony ze szkoły średniej
- Johnny Depp – aktor trzykrotnie nominowany do Oscara. rzucił szkołę w wieku 15 lat. Co prawda, chciał później wrócić do nauki,jednak pedagog przekonał go, by zaczął spełniać swoje marzenia
- Nicolas Cage – w wieku 15 lat aktor zrezygnował z nauki w szkole średniej. Młody Nicolas Cage postanowiłzająć się aktorstwem, więc zamienił liceum w Beverly Hills na American Conservatory Theatre w San Francisco.
- Robert De Niro – amerykański aktor i reżyser,dwukrotny zdobywca Oscara, rzucił szkołę w wieku 16 lat. By spełnić swoje marzenia o aktorstwie, rozpoczął naukę w Little Red School House, a następnie High School of Music and Art. Obecnie jest jedną z największych gwiazd w historii kina.
Wystarczy…? Jeśli nie, poguglujcie sobie w wolnej chwili. Znajdziecie ich dużo więcej. Większość z nich wybrała pasję, zamiast nudnej i bezsensownej szkoły. Macie świadomość, jak prawdopodobnie potoczyłoby się ich życie, gdyby postąpili inaczej? Gdyby posłusznie siedzieli w szkolnej ławce i robili notatki? Gdyby pozwolili na homogenizację ich umysłów? Na zabijanie w nich samodzielnego, bardzo indywidualnego myślenia oraz twórczego wykorzystywania czasu?
Wróćmy jednak do tematu rodziców. Jeśli jesteś uczniem i masz rodzica, który drze się na ciebie, gdy dostaniesz jedynkę, to słabo. Nie mówię już o takim, co drze się, gdy dostaniesz czwórkę – wtedy to masz serio przerąbane. Of course, możesz się starać zmieniać jego mentalność i może nawet ci się to udać. Jeśli nie, bądź silny i żyj nadzieją, że kiedyś skończysz szkołę. No możesz się też zbuntować, w końcu jesteś wolnym człowiekiem, no nie? Ale nie żebym ja tu teraz namawiał do jakiegoś buntu czy coś. Każdy rodzic zasługuje na szacunek. Nawet, gdy jest głupi i nie ma pojęcia ani o życiu, ani o wychowaniu, ani o sensie życia. Szacunek niekoniecznie musi być synonimem zgody na akceptację nierozumnych, nieracjonalnych i nielogicznych zasad panujących w domu rodzinnym. Bądź co bądź, to twoje życie.
Jeśli jesteś rodzicem, który drze się na swoje dziecko, gdy dostanie gorszą ocenę, zastanów się nad swoim życiem. Weź tak się naprawdę walnij w łeb i pomyśl, dlaczego jesteś w ogóle rodzicem? Pomyśl, czy kochasz swoje dziecko bezwarunkowo, czy z powodu jego ocen? Czy jeśli dostanie lufę, to zmniejsza w jakikolwiek sposób jego wartość w twych oczach? Jeśli tak, walnij się w łeb jeszcze raz, bo pierwszy chyba nic nie pomógł. 😛
Nie, takie myślenie nie musi być twoją winą. Serio. To może być wina twoich rodziców, bo taką ci sieczkę z mózgu zrobili i dla nich też liczyły się oceny. Albo twoich nauczycieli. Albo po prostu padłeś ofiarą debilnego myślenia społeczeństwa. Zostałeś zindoktrynowany przez swój kraj, rozporządzenia oświaty, ministerstwo pseudoedukacji narodowej itepe. Jesteś więc pewnego rodzaju socjopatą. Dałeś sobie wmówić, że oceny są ważne i teraz w ten sam sposób krzywdzisz swoje dziecko, które kochasz, a ono prawdopodobnie skrzywdzi swoje. Uwierzyłeś systemowi, który niszczy. Uwierzyłeś do tego stopnia, że już nawet nie zastanawiasz się nad tym. I na serio wierzysz, że dobre oceny są gwarancją szczęścia i sukcesu twojego dziecka. Że jak skończy mnóstwo szkół i zdobędzie dwa miliony super ocen, to będzie zajebisty i dostanie od razu świetną pracę. Gówno prawda. Niczego nie dostanie. Oceny miałyby wartość, gdyby ich kolekcjonowanie oznaczało automatycznie otrzymanie dobrej, czy jakiejkolwiek, pracy po zakończeniu edukacji. Ale dobrze wiemy, że możesz skończyć dobry uniwerek z wyróżnieniem i dupa blada – nie ma pracy. No nie ma. Taki kraj. Taki system. A ty spieprzyłeś dziecku wiele lat życia! I jeszcze wasza relacja też jest do dupy. I jeszcze twoje dziecko może czuć się oszukane – no jak to, tyle lat się dobrze uczyłem, byłem najlepszy w klasie, i po co to wszystko? A no po chu*. Przez ciebie twoje dziecko nie poznało przyjaciół, bo kazałeś mu siedzieć w domu i się uczyć każdego popołudnia i nie puszczałeś na imprezy w piątki, bo musiało już przygotowywać się na poniedziałek. Nie, no sorry. Ma jakiegoś jednego (sic!) kolegę, z którym spotka się raz na kilka tygodni. Przez ciebie twoje dziecko nie me jednej pasji, bo oczekiwałeś od niego, że będzie dobre z wszystkich przedmiotów i z tego powodu nie rozwinęło tak naprawdę żadnego talentu. Mogło być pisarzem ale nie miało czasu, by chodzić na warsztaty pisarskie, bo musiało zakuwać z matmy, której nie cierpiało. Mogło być super wokalistą i grać świetnie na pianinie ale jak miało znaleźć czas na lekcje śpiewu i dodatkowe godziny na ćwiczenie gry, jeśli musiało poświęcać kilka godzin tygodniowo na naukę trzech języków obcych? (Dlaczego większość ludzi kończy naukę gry na instrumencie na poziomie szkoły muzycznej i nie rozwija dalej swojego talentu? Bo muszą zakuwać…) Mogło być teraz uznanym reżyserem ale zmuszałeś je do korepetycji z chemii i fizy zamiast zapisać na kółko i warsztaty filmowe. No i jeszcze przecież basen, karate, balet, futbol…
Gdy poszło na pierwszą rozmowę o pracę i nie zostało przyjęte, załamało się i miało kilkudniową depresję. Wiesz dlaczego? Bo nie nauczyłeś je przegrywać – przecież zawsze musiało mieć najwyższą średnią w klasie. I teraz co? Było najlepsze i nie dostało tej pracy? Bo nie potrafi rozmawiać z ludźmi? Bo nie jest kreatywne, gdyż przez lata wyuczało się tylko wiedzy na pamięć dla ocen, dla testów, dla świadectwa, dla dyplomu…? Naprawdę nie mieli w szkole przedmiotu uczącego jak wierzyć w siebie i w swoje mocne strony? Jak być dobrym człowiekiem? Jak zdobywać przyjaciół? Jak znaleźć dobrą żonę i dobrego męża? Że ważne jest pomaganie innym? Że przywiązanie do pieniędzy jest złe? Że trzeba wybaczać i zapominać? Jak radzić sobie w trudnych chwilach? Z depresją? Nieuleczalną chorobą? Jak opiekować się ojcem chorym na Alzheimera? Nie nauczyli twojego dziecka jak żyć i nie powiedzieli mu jaki jest sens życia…? Serio? To po cholerę to wszystko…?
Wiesz dlaczego jeszcze uważasz, że oceny są ważne? Bo tak naprawdę nie masz pojęcia, co jest ważne w twoim życiu a tym bardziej w życiu twojego dziecka. Bo jeśli nie zapytasz go po powrocie do domu:
– Co w szkole? Dostałeś jakieś oceny?
to właściwie o co miałbyś zapytać…? No o co? A może:
– Co słychać? Jak się czujesz?
Brzmi już trochę lepiej. A może:
– Czy wydarzyło się dzisiaj w szkole coś zabawnego? 😉
Też dobrze. A może jeszcze:
– Czy zdarzyło się coś ważnego?
Pokazujesz mu wtedy, że nie traktujesz go jak ucznia ale jak swoje dziecko. I że interesuje cię jego życie. Że jest człowiekiem, który ma życie poza szkołą.
Czasem ludzie zapędzają się tak daleko, że gdy nawet spotykają się ze znajomymi czy przyjaciółmi, nawijają tylko o pracy lub szkole. I naprawdę zapominają, że prawdziwe życie toczy się gdzie indziej. Że jest coś więcej. Jakiś sens.
Jeśli jesteś nauczycielem, czy pomyślałeś czasem, że uczeń, którego właśnie wyrwałeś do odpowiedzi, może być zakochany? <3 Czyli przeżywa jedno z najpiękniejszych uczuć, które człowiek przeżywa w ciągu całego swojego życia a ty masz to niezwykłe szczęście, że dzieje się na twojej lekcji! Powinieneś czuć się wyróżniony, że w czasie twojej lekcji w jego sercu dzieją się najważniejsze rzeczy na świecie! WOW! 😀 I co, uważasz, że on jest w stanie myśleć o czymkolwiek innym, niż jego ukochana, niż jej ukochany? Że obchodzi go ile dopływów ma Odra czy w którym roku odbyły się pierwsze wolne wybory w Polsce? On ma to głęboko w dupie. I nie robi tego złośliwie, przecież wiesz. On zamiast musieć teraz siedzieć i słuchać tych bzdur, powinien spacerować sobie ze swoją dziewczyną trzymając ją za rękę, przytulając i zrywając stokrotki w parku. Ona powinna teraz słuchać, jak on szepcze jej do ucha, że ją kocha. To jest ważne w życiu. Ale twórcy systemu edukacji nie wzięli pod uwagę ani tego, ani tysiąca innych rzeczy…