Archives

#31 praca domowa (potrzebna jak w kościele krowa), za krótkie przerwy i marne posiłki

Człowiek w wieku 15 lat zaczyna dzień w szkole i często w szkole go kończy mimo, iż nie siedzi w szkolnej ławce. Zasypia wykończony nad podręcznikami grubo po północy. I musi mieć siłę zwlec się z łóżka bladym świtem, na w pół żywy, wyglądający jak zombie, aby kolejnego dnia być na pierwszej lekcji i zacząć kolejny piękny dzień swego życia.Czytaj więcej

Archives

#30 matematyczka Wiesia c.d., sens podręczników oraz kilkutonowy plecak szkolny :]

Btw, nie zastanawialiście się kiedyś, że matematycy wpisując uczniowi jedynkę powinni zapisywać ją w sposób matematyczny, czyli np. tak: πzda? Od razu byłoby weselej takiemu nieszczęśnikowi, który zawalił sprawdzian czyli go sπerdolił. To tylko taka mała dygresja. 😛

Wiesława lubiła więc pytać przy tablicy i to wcale nie jak się czujesz. Dawała ci jakieś zadanie, które podobno tłumaczyła na poprzedniej lekcji i wymagała, byś doszedł. Do wyniku, rzecz jasna. I to bez jakichś szczególnych doznań. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie czy o moich kumpli. Bo zauważyłem, że jak nasza pani dochodziła, to było to dla niej naprawdę przyjemne uczucie.Czytaj więcej

Czytaj dalej

Archives

#29 matematyczka Wiesia, toalety dla nauczycieli oraz czy matematyka powinna być obowiązkowa ( ͡° ͜ʖ ͡°)

W szkole podstawowej matematyka była spoko. Powiem nawet więcej: wydaje mi się, że ją lubiłem. Na poparcie tej tezy dodam, że chodziłem na kółko matematyczne, więc chyba nie byłbym aż tak głupi, by chodzić na kółko z przedmiotu, którego bym nie lubił. No tak przynajmniej mi się wydaje. 😛 (tzn. czasem niektórzy chodzą na różne takie tam bzdety z przedmiotów, których nie cierpią tylko dlatego, by dostać lepszą ocenę)  I całkiem przyjemnie spędzało się czas na tym kółku, na którym w kółko rozwiązywaliśmy zadania. Bo niby co innego można by robić na kółku matematycznym? Chyba nie chodzić na spacery krajoznawcze w celu poznawania własnego miasta albo grać w przedstawieniach czy rozmawiać z panią nauczycielką o tym jakiego kebaba lubi najbardziej. Czytaj więcej

Czytaj dalej

Archives

#28 polonistka Basia, palarnia szkolna, wyrywanie do odpowiedzi, koniak, przyjaźń i śmierć vol. III [finał]

Fakt, że jarała przez to polonistyczne okno nie pozostawał bez znaczenia dla palącej części naszej klasy, bowiem okno od sali nr 23 wychodziło na szatnię (i pewnie do dziś wychodzi), za którą w porze wiosenno-letniej, a może i w jesienno-zimowej, znajdowała się palarnia, zwana potocznie palarnią ‘za winklem’. No i jeśli ktoś z palących się zapomniał i wystawił nogę, dupę czy inna część ciała za winkiel, miał okazję usłyszeć głos Baśki dobiegający z drugiego piętra:Czytaj więcej

Czytaj dalej

Archives

#27 polonistka Basia, lektury szkolne oraz szlugi w klasie vol. II

Następnego dnia po aferze z winem nasi rodzice zostali wezwani do szkoły a my do dyrektorki Czesławy na wódeczkę. To znaczy na dywanik XD. Koniec końców, skończyło się nie najgorzej. Pani Basia straciła jednak w naszych oczach status przyjaciela a zyskała wroga. I zdrajcy, parszywego zdrajcy. Kurde w dupę jeża, jak ona mogła tak postąpić…? Oszukała nas. Ściemniła, że niby nas rozumie itepe a potem zrobiła aferę na całą szkołę. No cóż, czuliśmy się rozczarowani i oszukani. Od tej pory już nie lubiliśmy naszej wychowawczyni. Nie wiem, czy ona również nie lubiła nas. Czytaj więcej

Czytaj dalej

Archives

#26 polonistka Basia, wino i dyskoteka w hajskulu vol.I

Meine Damen und Herren! Przedstawiam wam Basię: polonistkę niezwykłą. Niezwykle uzależnioną od nikotyny. Od pracy. Od kontrolowania życia uczniów. Była spoko. Tzn. dla mnie, w większości przypadków. Kochana i nienawidzona. Lubiana i hejtowana. Zrobiła mi w życiu kilka świństw, nie powiem, ale paradoksalnie po latach zostaliśmy przyjaciółmi. Serio. Nie tam, że wiecie, po prostu mówiłem jej dzień dobry  na ulicy zamiast udawać, że jej nie widzę, jak to się często robi. Normalnymi przyjaciółmi. Takimi, co to spotykają się wieczorem i piją herbatę owocową. Albo koniak. Z przewaga tego drugiego. 😛Czytaj więcej

Czytaj dalej

Archives

#25 czy szkoła rozwija talenty, pasje i indywidualność uczniów czy raczej produkuje zhomogenizowane roboty?

Każdy człowiek jest inny. Każdy rodzi się z innymi talentami, zdolnościami, predyspozycjami. I podobno każdy ma jakiś talent. Jeden jest świetnym językowcem, drugi sportowcem czy matematykiem. Trzeci potrafi pięknie malować dzikie konie i krowy żrące trawę na tle zachodzącego słońca, rysować ładne kobiety z kształtnymi c… biodrami (albo kutasy na tablicy i biurkach XD ), grać na saksofonie czy gitarze (albo na nerwach rodzicom czy nauczycielom) Ktoś inny od dziecka kocha samochody i w wieku kilkunastu lat bez problemu potrafi naprawić zepsuty gaźnik czy nawet silnik. Może też jest całkiem dobry w tworzeniu rzeczy z drewna (np.trocin 😛 ) czy metalu albo gliny. Jeszcze inny już w przedszkolu zachwyca wszystkich grą aktorską i wszystkie panie mdleją podczas corocznych jasełek, w których on gra Heroda, osiołka lub siano w żłobie. No i jeszcze śpiewa. I pisze wiersze. I to jeszcze jakie! Czytaj więcej

Czytaj dalej

Archives

#24 sucha Jadwiga, hemoroidy czyli po co nam lekcje historii? ;)

Jadwiga to historia. To kawał historii. Uczyła historii i była historią zanim przestała uczyć i zajęła się czymś o wiele bardziej pożytecznym. Czyli produkcją paszy dla zwierząt domowych ze szczególnym nastawieniem na kury i świnie. A może zaczęła produkować cos innego. Coś z drutem. Z ciągnięciem druta. Czy może bardziej rozciąganiem. I zawijaniem. Już wiem… otworzyła Zakład Produkcji Spinaczy Biurowych. No i całymi dniami siedzi na dupie, tnie druta na kawałki, potem go zawija i tak powstają śliczne spinacze. Niekoniecznie ręką, może ma specjalistyczny sprzęt. Tego to ja już dokładnie nie wiem. Tak samo jak tego, czy z tym drutem to prawda.Czytaj więcej

Czytaj dalej

Archives

#23 oszustwo systemu czyli czy nauka języka obcego w szkole ma sens? :P

Jeśli chodzi o sprawy dydaktyczne, materiał liceum miałem opanowany w większości zanim do niego poszedłem, jak wielu moich obecnych uczniów. Nie ma w tym nic dziwnego. Jeśli uczysz się sam porządnie (i sprawia ci to przyjemność, bo robisz to, co lubisz!), jesteś w stanie to zrobić bez większego wysiłku. No jakiś tam talent językowy tez się przyda, nie powiem. (i inteligencja językowa oraz słuch…) Wynika z tego, że praktycznie zmarnowałem setki lekcji w ogólniaku tak, jak marnują je dobrzy uczniowie, aktualni absolwenci gimnazjów. Nie no spoko, nauczysz się garści nowych słówek, bo każdy podręcznik takie zawiera. Ale czy o to chodzi?Czytaj więcej

Czytaj dalej

Archives

#22 kupa w Islandii, cycki w Dublinie, łysy w Belfaście, LGBT na granicy czyli odjazdowe tripy vol.III XD :P

Pewnego dnia, podczas podróży do Jueseja, zatrzymaliśmy się w Islandii. Od linii lotniczych Iceland Express dostaliśmy za free nocleg w hotelu w Keflaviku oraz bilet wstępu do Blue Lagoon w Grandaviku czy innym tam Dupaviku. HGW. XD. Nieważne. Ważne, że hotel był odjazdowy i serio ultra śliczny. Następuje pora czekałtu. Wymeldowuję grupę, oddaję elektroniczne klucze w recepcji. Bus na lotnisko czeka już przed wejściem. Wychodzę, lukam wokoło. No i wpadłem na pomysł, że jeszcze ostatni raz wbiję na piętro i sprawdzę, czy czegoś nie zapomnieliśmy. No i wbiłem. Tutaj dodam, że cały hotel pokryty był śliczną niebieską wykładziną; to istotne. Po krótkiej chwili spoglądam okiem na tę śliczną hotelową wykładzinę i widzę obrzydliwe ślady gówna.Czytaj więcej

Czytaj dalej

Visit Us On Facebook