list do nauczycieli ;)
Jeśli jesteś nauczycielem, wykonujesz prawdopodobnie najbardziej odpowiedzialny zawód na świecie. 😉 To od Ciebie zależy, jakim człowiekiem stanie się Twój uczeń. Oczywiście, również od jego rodziców, ale często tylko od Ciebie albo głównie od Ciebie. Bo nawet najlepszy rodzic nie spędza ze swoim dzieckiem tyle godzin dziennie, co nauczyciele ze szkoły. Nawet gdyby chciał – nie może, gdyż nie pozwala mu na to system edukacji. Czy tego chce, czy nie, musi oddać swoje ukochane dziecko w Twoje ręce, nie znając Cię w ogóle, nie wiedząc, jakim jesteś człowiekiem, jakie masz wartości i czy w ogóle lubisz swoją pracę Jeśli jesteś nauczycielem-rodzicem, masz szansę to zrozumieć. Jeśli nie, prawdopodobnie nigdy tego nie zrozumiesz. No, chyba, że bardzo się postarasz.
Od Ciebie więc zależy bardzo dużo. Każde Twe słowo, każdy uśmiech lub jego brak, każda uwaga, pochwała, nagana, gest – może mieć ogromne znaczenie dla życia drugiego człowieka, zwanego uczniem, którego dostajesz w darze na rok, dwa, może dłużej. I to Ty jesteś tym, którzy jest w szkole z własnego wyboru, nie on. Uczeń jest w szkole, bo musi w niej być. Nie może wstać rano, zjeść śniadania przy wschodzącym słońcu, posłuchać muzyki, potem zrobić czegoś mądrego i wartościowego, przeczytać dobrej książki, którą sam wybrał, spędzić kilku godzin z osobami, które kocha. Musi na w pół żywy bladym świtem siedzieć w ławce z trudem walcząc z opadającymi powiekami.
Jeśli więc jesteś w szkole, to z własnej woli. Jeśli wybrałeś tę pracę, to z jakiegoś powodu. Raczej nie dla kasy, bo dużej z tego nie ma. Jeśli nie udało Ci się zostać aktorem czy piosenkarzem i skończyłeś w szkole, współczuję. Ale z założenia, powinieneś być w szkole, bo ją kochasz –tak bardzo, że nawet po jej ukończeniu i zdobyciu świadectwa oraz jednego czy kilku dyplomów uczelni wyższych, chcesz dalej w niej być. Chcesz coś dawać swoim uczniom, może nie do końca wiesz co. Pamiętaj, to Ty jesteś w szkole dla ucznia. To Ty jesteś starszy i mądrzejszy. No, starszy na pewno. Jesteś doświadczony, masz wiedzę pedagogiczną, skończyłeś już wszystkie szkoły. Jesteś raczej stabilny emocjonalnie. Już nie dojrzewasz, nie zakochujesz się co miesiąc, nie poznajesz co tydzień nowych przyjaciół. Twoje ciało nie przechodzi gwałtownych zmian, których do końca nie rozumiesz. To Ty powinieneś przyjąć właściwą postawę w tej relacji. Właściwą, czyli przyjazną, pomocną, pełną serca. Pamiętaj: to Ty chodzisz do szkoły, bo chcesz. Nie musisz. Nie chcesz, to nie chodź. Chodź gdzieś indziej. To nie Tobie system zabiera wolność i najpiękniejsze chwile życia. Pokaż, że potrafisz wybaczać, daj kolejną szansę. Nie jedną. Nie siedem. Ale siedemdziesiąt siedem. Pokaż pokorę a nie to, że jesteś starszy i mądrzejszy. Okaż zrozumienie. Okaż miłość. Kochaj swoją pracę, szkołę i uczniów, których Bóg daje Ci w darze. <3 Oceniaj wysiłek i starania a nie ilość punktów. Uczniowi, który zawali test, daj szansę na poprawę. Nie jedną. Dlaczego więcej niż jedną? Bo w ten sposób pokażesz, że jesteś człowiekiem. Że masz serce. Sam chciałbyś, by życie dawało Ci więcej szans, prawda? 😉 Traktuj więc ucznia tak, jak sam chciałbyś być traktowany. Jeśli nie radzi on sobie, daj mu łatwiejsze zadanie, zmień punktację. Doceń i oceń wysiłek. Zapytaj go, gdy wiesz, że jest dobrze przygotowany, nie jak wraca z wycieczki. Zamiast z dumą pawia czekać na ‘dzień dobry’, sam pierwszy przywitaj się z uczniami. Że co? Że niby Tobie nie wypada? Bo jesteś nauczycielem? Nie udawaj, że jesteś doskonały: nikt nie jest. Przyznawaj się do błędów i przepraszaj. Nie okazuj władzy i wyższości – prowadzi to tylko do niechęci i nienawiści: do przedmiotu, do Ciebie i do szkoły w ogóle. Czy masz świadomość, że przez Ciebie Twój uczeń kładzie się spać o pierwszej w nocy, bo siedzi i zakuwa? Czy uważasz, że to normalne? Być może Ty też kiedyś tego doświadczyłeś, gdy sam byłeś uczniem. Ale Ty teraz masz moc to zmienić. Pokaż, że można inaczej. Że można być człowiekiem. Że można kochać. Rozumieć i wybaczać. Że szkoła nie musi być do dupy. Bądź takim nauczycielem, który nie odwiedza po latach swojego ucznia w koszmarach sennych, lecz odwiedza go na herbatę, by pogadać o życiu.
Tak, wiem, masz ciężko. :/ Masz może rodzinę, męża, żonę, dzieci. Ich problemy. Może zdrowotne, finansowe. Nie płacą Ci nawet w połowie tego, co powinni, byś poczuł się doceniony. Pamiętaj jednak: to nie jest wina Twojego ucznia. Może, jeśli pokażesz mu drogę, w przyszłości on zmieni ten chory system. Pamiętaj: to Ty jesteś dla niego i to Ty masz moc zmieniać jego życie. Pokazywać mu jego piękno. Piękno, którego uczył Pitagoras, Tales, Skłodowska-Curie, Einstein, Mickiewicz… Gdyby oni wiedzieli, jak w przyszłości będziesz torturować swoich uczniów osiągnięciami ich życia, zachowaliby je dla siebie. Jeśli jednak nie chcesz czy nie potrafisz zarazić pasją do swojego przedmiotu, mówię całkiem serio: zmień pracę. Otwórz sklep, napisz książkę, zacznij inwestować na giełdzie. Praca nauczyciela jest zbyt odpowiedzialna aby mogli wykonywać ją nieodpowiedni ludzie. Życie ludzkie jest zbyt cenne i piękne aby pozwolić na jego niszczenie.
Tak, to prawda. Czasem masz dość, bo uczniowie potrafią być bardzo chamscy i dobić Cię jednym słowem a przecież po szkole masz jeszcze życie osobiste, w którym czeka na Ciebie milion innych problemów. Może jednak, gdy na złość odpowiesz dobrem, Twoi uczniowie zobaczą w Tobie człowieka i pomogą Ci poradzić sobie z wieloma problemami. Dadzą Ci wsparcie, siłę i motywację. Nie tylko do Twej pracy ale i do życia. Dobro za dobro. Serce za serce. Miłość za miłość. Oczywiście, nie masz żadnej gwarancji ale spróbować zawsze warto. I nie czekaj na początek nowego roku. Nie czekaj do września. Zmień się już dziś. Zacznij od teraz. 😉